Mediokrata Mediokrata
914
BLOG

Zagłada Europy w III aktach?

Mediokrata Mediokrata Polityka Obserwuj notkę 0

            "A gdy się skończy tysiąc lat, z więzienia swego szatan zostanie zwolniony. I wyjdzie, by omamić narody z czterech narożników ziemi, Goga i Magoga, by ich zgromadzić na bój, a liczba ich jak piasek morski. Wyszli oni na powierzchnię ziemi i otoczyli obóz świętych i miasto umiłowane; a zstąpił ogień od Boga z nieba i pochłonął ich" (Ap 20).

            Mistycyzm emanujący z zacytowanego fragmentu Apokalipsy św. Jana podkreśla doniosłość wydarzeń na arenie międzynarodowej. Będą one miały kluczowe znaczenie dla przyszłości naszego kontynentu i świata. Bynajmniej, analiza sytuacji politycznej, którą tu przeprowadzę nie jest dokonywana w oparciu o Pismo Święte.

Akt I: Ideologia ofiar

            Niepokojąca jest postawa środowisk lewicowo-liberalnych ogółem oraz części przywódców europejskich, którzy nawołują do przyjmowania wszystkich imigrantów świata i bezrefleksyjnego mieszania kultur.

            Fałszywie pojęta chrześcijańska tolerancja, głoszona przez wyznawców humanizmu, podszyta jest lękiem oraz odrazą do swoich własnych korzeni. Taka postawa jest składowym elementem ideologii frontu liberalno-lewicowego, która zatruwa umysły wielu i programuje ich do zachowywania się jak osoby o specjalnych potrzebach - ofiary. Jest to schemat destrukcyjny, ponieważ brakuje w nim szacunku i akceptacji do samego siebie oraz rodzimej tradycji. Ideologia ta zaszczepia ofiarom przekonanie we własną bezsilność, którą próbują zagłuszyć stosując różnorakie wymówki. W ten sposób dalej grzęzną w stworzonym przez siebie "bagnie". Jednocześnie ofiary wierzą w prawdziwość swoich urojeń dotyczących zewnętrznego świata. Na to wszystko nakłada się naturalna tendencja każdego człowieka do bycia konserwatywnym w swoich poglądach. Nawet w obliczu faktów podważających ich poglądy prawdopodobne stanie się, że ofiary jeszcze bardziej utwierdzą się w przekonaniu do prawdziwości swoich racji! Zaprzeczanie faktom i szukanie winnych swoich problemów jest charakterystycznym zachowaniem osób ogarniętych tą chorobą. Winą za problemy, ofiary zwykle obarczają ludzi, którzy są świadomi źródeł owych trudności, otwarcie o tym mówią i chcą je rozwiązać. W dodatku, należy uważać by czymś nie urazić ludzi pokrzywdzonych przez los, ponieważ są oni nadwrażliwi i stosują terror psychologiczny w stosunku do osób, które nie zachowują się po ich myśli. Powoduje to ciągłe życie w strachu. Toteż, osoby o odmiennych pogladach podważające światopogląd ofiar są dla nich poważnym zagrożeniem, które należy zaatakować i wyeliminować. Ma to związek z wynikającym z natury ludzkiej dążeniem do kontroli otaczającego świata. We współczesnym życiu politycznym, liberalno-lewicowa chęć sprawowania kontroli i dominacji przejawia się w postaci wszechobecnej poprawności politycznej - nowej formy cenzury. Tym samym, zamiast rozwiązać problem u jego źródeł lekceważy się przyczynę, a leczy się tylko objawy co najczęściej prowadzi to do jego pogłębienia, jak w przypadku: terroryzmu islamskiego, problemu z integracją mniejszości islamskiej oraz "inwazji" imigrantów islamskich. Jestem przekonany, że spora część elit politycznych Europy wie gdzie leży źródło owych problemów lecz boją się otwarcie o tym mówić. Jednak unikanie rozmowy o problemie bynajmniej nie spowoduje, że problem zniknie, wręcz przeciwnie. Brzmi znajomo, prawda?

            A jak przedstawia się sytuacja scenie politycznego teatru Europy? Z jednej strony ludność tubylcza jest dyskryminowana i zmuszana do przestrzegania praw ludności napływowej. Z drugiej zaś strony podejście to faworyzuje ludność napływową, dając jej bardzo duży zakres swobód i praw - często kosztem tubylców. W efekcie imigranci coraz mniej tolerują rdzenną ludność Europy. Widać to wyraźnie w ich roszczeniowej postawie, bucie oraz łamaniu prawa. To z kolei prowadzi do wzrostu agresji wśród ludności tubylczej. Coraz częstsze podpalenia ośrodków dla imigrantów niedługo staną się plagą. Stąd do wojny domowej niedaleka droga.

            Już kilka lat temu część prominentnych europejskich polityków stwierdziła, że multikulturalizm się nie sprawdza. Byli pośród nich Angela Merkel, Nicolas Sarkozy czy David Cameron. Polityka ta jednak dalej była prowadzona, a jej krytycy dalej posądzani są o ksenofobię i rasizm. Po ostatnich zamacha w Paryżu, prezydent Hollande zreflektował się i przyznał, że to islam jest odpowiedzialny za terroryzm. Zrobił to tylko po to, by w przeciągu kilku dni wrócić do retoryki politycznej poprawności. Czyżby się przestraszył?

            Jeden z bastionów tolerancji świata zachodniego, Belgia, przyznała się niedawno do porażki polityki multikulturalizmu. Władze belgijskie potwierdziły, że straciły faktyczną kontrolę nad muzułmańską dzielnicą Brukseli, Molenbeek, która od lat była wylęgarnią terroryzmu islamskiego. Wzrost zagrożenia atakami terrorystycznymi spowodował, że władze Belgii zamieniły Brukselę w twierdzę.

            W Szwecji, raju dla azylantów, sytuacja stała się tak tragiczna, że po raz pierwszy od lat przyznano się, że dotychczasowa polityka imigracyjna była błędem. Wicepremier Asa Romson popłakała się, gdy ogłaszała konieczność zaostrzenia polityki imigracyjnej, jednocześnie stwierdzając, że "jest to okropna decyzja". Nie roniła ona swoich łez nad systematycznie pogarszającą się sytuacją kraju, do której w dużej mierze doprowadziła imigracja obcych kulturowo przybyszów. Przykro jej się zrobiło, z tego powodu, że nie będzie ona w stanie pomóc im wszystkim... Lepszego podsumowania charakteru ludzi, którzy są za sterami polityki w Europie nie można było sobie wymarzyć. Histerycy, tchórze, karierowicze i osoby z poważnymi zaburzeniami osobowości, jednym słowem, ofiary. Jednak nie łudźmy się. Pomimo ciężkich czasów Europa się nie przebudzi.

            A oto dowód! Upadająca kanclerz Europy, Angela Merkel, idzie w zaparte i chce dalej przyjmować islamskich imigrantów. A spodziewa się ona nawet 60 milionów przybyszów, którzy będą chcieli sforsować granice "obozu świętych". W dodatku państwa członkowskie podczas szczytu UE-Turcja ukorzyły się przed Turcją. Zdecydowano o przekazaniu Turcji pomocy humanitarnej w wysokości trzech miliardów euro, utworzeniu unii celnej, wprowadzeniu ułatwień wizowych, regularnych konsultacji oraz jak najszybsze przyjęcie Ankary w poczet stolic europejskich... Gdy to nastąpi, uchylone do tej pory drzwi dla islamskiego podboju Europy staną w pełni otworem. W zamian za ten akt kapitulacji, najbardziej zlaicyzowane państwo islamskie, które przerzuca na masową skalę imigrantów na granicę z Grecją i po cichu wspiera ISIS, zadeklarowało dobrą wolę w uszczelnieniu swoich granic.

            To wszystko niemalże wygląda na celowe działanie, mające na celu zniszczenie i odcięcie się od własnych korzeni i kultury. Tak więc, szczytne cele lewicowego liberalizmu eliminacji wojen, przemocy i dyskryminacji doprowadzą najprawdopodobniej do czystek etnicznych na masową skalę.

            Znawcy tematu jednak wiedzą, że wydostanie się ze schematu ofiary jest niesłychanie trudne, najczęściej staje się to za sprawą poważnego kryzysu lub wstrząsu. Być może dlatego Europa jest zalewana islamem, aby ten kryzys spowodować. W rezultacie uzyska się akceptację społeczną na "słusznie potępioną" politykę czystek etnicznych mającą na celu usunięcie problemu raz na zawsze. Jednak to mogą być z kolei moje urojenia i po prostu widzimy paniczne działania europejskich ofiar, które znajdują się w potrzasku śmierci. Znając złośliwość historii, skłaniam się ku temu drugiemu rozwiązaniu.

            Koniec aktu pierwszego.


Mediokrata
O mnie Mediokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka